Postępy artystyczne dziecka są ważnym elementem całego jego rozwoju. Edukacja na poziomie przedszkolnym i wczesnoszkolnym umożliwia mu kontakt ze sztuką, a także samodzielne tworzenie różnorodnych prac. Czy czas temu poświęcony jest według pedagogów wystarczający? Zarówno teoretycy, jak i praktycy przyznają, że nie. Nierzadko też przebieg zajęć plastycznych przybiera mało wyszukaną formę, co sprawia, że są one niespecjalnie atrakcyjne, a czasem wręcz banalne. Co najgorsze, takie zajęcia dość szybko klasyfikują dzieci na utalentowane i te, które są talentu pozbawione. Czy zdarzyło Ci się usłyszeć od nauczyciela niepochlebną opinię o plastycznych umiejętnościach Twojego dziecka? Doskonałą alternatywą dla tradycyjnych metod wprowadzania dziecka w świat sztuki jest „Metoda Punktu Zero” („Point Zero Method”) Michele Cassou. Jej wielką zaletą jest fakt, że może być stosowana nie tylko przez wychowawców przedszkola i nauczycieli, ale także przez rodziców czy opiekunów w warunkach domowych.
Autorka metody pochodzi z Francji, a obecnie mieszka w Stanach Zjednoczonych. Jest malarką, a także pedagogiem piszącym o swoich doświadczeniach. W książkach i podczas wystąpień posługuje się językiem angielskim – niestety, jak dotąd nie podjęto się stworzenia polskich tłumaczeń jej dorobku. Jeśli więc brakuje Ci impulsu do rozpoczęcia nauki języków obcych, niech stanie się nim właśnie chęć zgłębienia twórczości pedagogicznej Michele.
Jakie myśli pojawiają się w Twojej głowie, kiedy patrzysz na obraz namalowany przez swoje dziecko? Czy automatycznie podlega on Twojej ocenie? Czy jest ona zależna od tego, czy jego praca jest wystarczająco kolorowa lub estetyczna?
W Kalifornii autorka prowadzi zajęcia malarskie dla dzieci w różnym wieku oraz dla młodzieży. Być może słowo „zajęcia” nie najlepiej oddaje charakter tego, co Michele robi ze swoimi podopiecznymi. Nie są to typowe lekcje plastyki, podczas których uczniowie punkt po punkcie zapoznają się z kolejnymi technikami malowania, żeby później odwzorować je w swojej pracy. Michele nie stawia przed nimi żadnych sprecyzowanych oczekiwań. Stwarza im za to ciche i wolne od osądów środowisko, w którym mogą malować cokolwiek, co podpowie im wyobraźnia. Kształty i kolory na obrazach są niezaplanowane, pojawiają się nagle, intuicyjnie. Nie istnieje żaden jasno określony cel malowania. Podopieczni tworzą swoje dzieła, nie słysząc komentarzy dzielących je na ładne lub brzydkie. Aby uczestniczyć w warsztatach Michele nie trzeba mieć żadnego przygotowania w zakresie plastyki – można być zarówno osobą praktykującą, jak i początkującą. Prace są tworzone na wysokiej jakości grubym papierze nabojowym z użyciem farb temperowych, które mają uniwersalne przeznaczenie, są wygodne w użyciu i szybko schną. Każda praca jest zwracana autorowi w formie osobistego portfolio i nigdy nie podlega ocenie, ponieważ „Metoda Puntu Zero” koncentruje się na malowaniu jako na procesie. Ostateczna forma pracy ma przypominać uczniom o radości i satysfakcji, jaką mogli czerpać podczas jej tworzenia.
Michele zależy na uświadamianiu innych, że stając twarzą w twarz z energią swoich twórczych blokad, lub – mówiąc inaczej – braku weny twórczej, można powrócić do tak zwanego „Punktu Zero”, czyli do miejsca w naszej wyobraźni, z którego wypływa czysta i niczym nieskrępowana wolność artystyczna.
Najważniejszym aspektem opisywanej metody jest odejście od przekonania, że istnieje ideał pracy plastycznej. Autorka przywiązuje ogromną wagę do poczucia artystycznej wolności podczas tworzenia. Co to oznacza w praktyce? Przede wszystkim unikanie wartościowania. Podczas lat szkolnych Michele usłyszała od nauczyciela, że „nie jest dobra w malowaniu”. Tak jakby istniał jeden konkretny sposób na stworzenie „dobrego” obrazu. Autorka zachęca dorosłych, by stronili od jakichkolwiek form oceniania dziecięcych prac. Jeśli myślisz, że dotyczy to tylko krytyki, jesteś w błędzie. Oznajmianie, że praca jest „ładna” także przynosi szkody – po usłyszeniu takiej pochwały dziecko zaczyna myśleć, że wartość jego pracy wiąże się wyłącznie z zadowoleniem dorosłego. Dopóki nie usłyszy z jego strony aprobaty, nie będzie umiało docenić samego siebie i swojego dzieła. Taki sposób myślenia jest bardzo szkodliwy dla kreatywności.
Jednym z celów Metody Punktu Zero jest zapobieganie sytuacji tak zwanego braku weny twórczej. Z doświadczenia Michele wynika, że jest to spowodowane po pierwsze własnym przekonaniem o braku talentu, a po drugie – strachem przed całkowitą wolnością twórczą. Jedno i drugie jest związane z komunikatem, jaki przekazuje dziecku tradycyjne nauczanie plastyki: prace muszą być wykonywane w prawidłowy sposób i zgodnie wytycznymi nauczyciela.
Czego przede wszystkim brakuje na zajęciach plastycznych w przedszkolu i szkole? Absolutnej dowolności tworzenia. Każde zajęcia mają wskazany temat i szczegółowo określone cele, a także przewidywane efekty. „Metoda Punktu Zero” zakłada, że przy tworzeniu dziecko nie może czuć żadnych ograniczeń. Jeśli nieustannie maluje obrazy według wskazówek dorosłego oraz wybranym przez niego sposobem i z użyciem określonych narzędzi – ono wcale nie uczy się malować. Uczy się jedynie posługiwać daną techniką. Wkład własny dziecka pozostaje praktycznie na zerowym poziomie. Czy można w takim razie mówić o jakimkolwiek rozwoju plastycznym? Nawet jeśli, to jest on minimalny. Rodzice często nieświadomie wspierają wychowawców i nauczycieli w takim sposobie prowadzenia dziecka przez świat sztuki, niestety dlatego, że młodości mieli identyczne doświadczenia.
Wśród dorosłych bardzo powszechne jest też błędne rozumienie kreatywności. Kojarzy im się ona z produktem – jeśli dziecko namaluje wspaniały obraz, należy natychmiast powiesić go na wystawie. Tak postrzegana twórczość ma być towarem, ma zostać użyta w celu zaimponowania innym lub stać się dowodem zdolności dziecka. Tymczasem Michele uważa, że kreatywności nie można sprowadzać do efektu końcowego. Jest ona procesem, czymś, co trwa. Warto pielęgnować w dziecku przeświadczenie, że większe znaczenie od wyniku końcowego ma sposób jego osiągania.
Dziecku trzeba zapewniać swobodę tworzenia – pozwolić mu wybrać, co i w jaki sposób powinno malować. Czy nie brzmi to zbyt prosto? Mogłoby się tak wydawać. Najbardziej klasycznym przykładem ingerowania w pracę dziecka jest naciskanie na to, by dodało ono elementy tła, ponieważ według dorosłego „kartka jest pusta w wielu miejscach”. Według Michele tego typu komentarze niszczą kreatywność dziecka i zatrzymują jego artystyczną podróż – budują w nim przekonanie, że jeśli będzie miało wolność tworzenia, na pewno popełni błąd. Dziecięca twórcza intuicja nigdy nie jest błędna! Na co trzeba więc zwrócić szczególną uwagę? Na pozbycie się myślenia, że to, co powstaje pod pędzlem, musi być kontrolowane. Kontrola oznacza brak spontaniczności. Dobrze jest uświadomić dziecku, że w malowaniu nie ma pomyłek – jest tylko szukanie różnych sposobów tworzenia. Michele powtarza, że, pomimo swojego bogatego doświadczenia oraz wiedzy, nie jest w stanie powiedzieć „Potrafię malować” czy „Naprawdę znam się na malowaniu”, ponieważ istota malowania jest według niej niezwykle nieuchwytna. Jej zdaniem każdy obraz jest okazją do odkrywania sztuki na nowo. Taki sposób myślenia znacznie różni się od tradycyjnego podejścia do plastyki w szkołach, które zakłada ujmowanie wszystkiego w sztywne ramy. Michele uważa, że przynosi ono słabe efekty, i zachęca do zaakceptowania tego, że tworzenie oznacza czasem chaos i niespodzianki. Bycie artystą zaczyna się w tytułowym „Punkcie Zero”, a jego przebiegu nie da się przewidzieć. Podczas malowania dzieci często nie potrzebują dorosłych i ich rad – potrzebują tylko samych siebie.
Przedstawiona metoda oraz sposoby jej stosowania są szerzej opisane w książce Michele „Punkt Zero. Intuicja a obrazy” („Point Zero. Insights and images”). Jest to pozycja zdecydowanie warta lektury dla rodziców i pracowników szkół. Podejście stosowane przez Michele jest świetną alternatywą dla tradycyjnego nauczania plastyki, polegającego głównie na obserwacji i odwzorowywaniu. Opisana metoda jest pomocna w radzeniu sobie z brakiem weny twórczej. Zachęca też dzieci i młodzież do szukania ich własnego artystycznego strumienia („creative flow”), którego ujście można znaleźć właśnie podczas swobodnego i niewymuszonego malowania. Wypróbuj metodę Michele na swoim dziecku i zobacz, jak zmieni się jego nastawienie do wykonywania prac plastycznych. Być może zachęci to też Ciebie do wzięcia pędzla w dłoń? Jak powtarza autorka metody: na bycie artystą nigdy nie jest za późno.